czwartek, 10 grudnia 2015

Bobslej: aktualizacja

Marzę o wielkiej reaktywacji oraz przebudowie bloga i systematycznym na nim pisaniu. Bo żyjąc nasze życie tutaj w Hong Kongu, tęskni się i chce się wszystkim dzielić z wszystkimi, za którymi się tęskni. Ale będąc matką dwójki dzieci, nie daje się rady... Bo woli się często oglądać seriale.

Aktualizacja postaci Bobsleja:

Bobslej ma już skończone trzy lata. Jest urocza i śmieszna, ale też diabełkowata. Z wyglądu jest mięśniakiem z niewielką ilością włosów na łebku. Ale za to blond.

Chodzi do chińskiego przedszkola z wielką pasją i bywa, że całą gębą godzinami bez ustanku wyśpiewuje kantońskie piosenki. W przedszkolu ma coraz więcej rozkminek w stylu segregowania ludzi: "ten kolega mój chiński taki...", "ta koleżanka trochę dziwna", "a ciemu tak sobie uczesała włosy?", "a kto jeszcze mówi po polsku jak my?"...

A w domu posiada półrocznego brata. I to jest dopiero lekcja tolerancji. Ogólnie jest kochana i wszystko mu tłumaczy, ale jest też jego szefem, "raczkuj tutaj Tomku!", a że Tomek nie całkiem jeszcze umie raczkować, to jest ciągany po podłodze z kąta w kąt. "Przepraszam mój braciszku" słyszymy co chwilę, natychmiastowo po wybuchu płaczu Tomasza.

Bobslej jest też stuprocentowym komunistą. Żyjemy bowiem na osiedlu, gdzie społeczność (zwłaszcza przyjezdna) wymienia się wszystkim. Tak też garderoba Tomasza np. została skompletowana z darów sąsiadów, a gdy kanapa 'się złamała' (siła nacisku grubego taty) to "zabraliśmy nową od pana", itp itd. Tak więc Iza wyciągając ciuch z szafki pyta: "a od kogo to mam?" a oglądając zdjęcia sprzed roku "a komu daliśmy tą bluzkę bo była już na mnie za mała?"

Ostatnio w nocy Mikołaj przyszedł (wedle polskiej tradycji 6 grudnia), ale dostarczył nie zupełnie to, o czym Bobslej marzył (różowa gumowa kaczka z zielonym dzióbkiem). Dostarczył trochę inną konfigurację kolorów. Ale to nic, no bo Bobslej nie zupełnie też bywa grzeczny. np. wrzeszczy i kopie autobus, bo przed wejściem do niego upadła na ziemię rodzynka i nie wolno już było jej podnieść. Albo w windzie gdy trzeba się przesunąć żeby inna pani mogła wsiąść, Bobslej zaczyna beczeć i na całe gardło drzeć się "łeeeeeaaee ale ja tu chciałam stać"...
I co powiedzieć starszej pani chińczyk, która zatroskana pyta: "ale co się stało?"
- no jak to co się stało, wsiadać ci się babo do windy zachciało, akurat gdy moja córka chciała tam akurat stać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz