czwartek, 7 maja 2015

dwujęzyczność Bobsleja

Niepodważalną zaletą mieszkania w Hong Kongu jest dla nas to, że mózg Bobsleja jest dwujęzyczny.

Plus, dochodzi jej trzeci język; śpiewa kantońskie piosenki oraz coś czasem mówi dziwnego i nam tłumaczy o co jej chodzi (i tak nie rozumiemy).
Coraz częściej ma jednak akcje typu, że np. odbierając telefon w zabawie zamiast powiedzieć halo mówi łoi / hłoi czy jakiś taki dźwięk, którego nie jestem w stanie zapisać, lub daje mi coś i instruuje mnie żebym podziękowała po chińsku.

Kantońskiego nie spodziewamy się, że będzie używała w dorosłym życiu, no ale angielski no to wiadomo. Mieszkając w Polsce nie miała by tak fajnie, choćby ją nawet jej mama szkoliła. Bo teraz ma tak:

Podczas mojego dialogu z kasjerką w sklepie Bobslej się zaciekawia i pyta swoim rozciągliwym głosem upierdliwego dzieciaka: "a co ty powiedziałaaaaś?" i gdy pochłonięta pakowaniem zakupów nie odpowiadam nic dziecku, Bobslej próbuje inaczej: "what did you say mummy?" (niemalże jakby wywnioskowała, że skoro ja z panią po angielsku mówiłam to ona mnie teraz po angielsku musi spytać). Takie akcje ma częste, że jeśli spotyka się z brakiem reakcji z naszej strony to próbuje po angielsku. -"mamo a czy mogę zdjąć sobie buty? poproszę" - mama zero reakcji -"can I take my shoes off, please?".

A oto jedna z jej ostatnich narracji: "... no bo on płakał ten chłopak no bo położył sobie nogę na table <stop, chwila zastanowienia>, table się nazywa się stół (tłumaczy przy pomocy rąk), no i pani mu powiedziała, że bla bla bla... ".

Zadziwia nie tyle to, że rozumie i posługuje się dwoma językami, ale świadomość z jaką się przełącza z jednego na drugi. Gdy wczoraj Bela się przewróciła i poharatała sobie nogi, to jak tylko przestała płakać, oświadczyła, że pokaże pani w przedszkolu. Spytałam jej jak to zrobi, a ona na to: "no przecieżpowiem: Look! I fell".

Także trzymamy kciuki, żeby nie dopadł ją syndrom dżoany krupy (bo czasem tak właśnie brzmi gdy miesza słowa z dwóch języków). Z tym, że zamiast seksi akcentu mamy póki co do czynienia z seplenieniem dwulatka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz