Zdecydowaliśmy się przeprowadzić eksperyment edukacyjny na małym Bobsleju i zapisać go do przedszkola. Skoro już zdała ten egzamin...
Wspomnę nieśmiało, że w HK nie ma zimy. Żartuję. Jest, ale nie taka znowu zimowa żeby od razu dwa mundurki dzieciom trzeba było sprawiać. :)
Izabelard rozpoczyna swoją edukację w chińskim (kantońsko - języcznym) przedszkolu w grudniu, zaraz po tym jak w listopadzie ukończy dwa lata. Dołączy ona do grupy dzieci, z których częścią się koleżankuje, więc może nie wpadnie w głęboki szok.
Jako że miałam już przyjemność być na zebraniu z rodzicami (fotografia poniżej), to wiem co nieco o organizacji w nim edukacji. I zaraz opowiem.
Druga od lewej to pani Izabeli. Warto zwrócić uwagę, że nie tylko dzieci chodzą do przedszkola w mundurkach. |
A czego się tam uczą? No więc z tego co jesteśmy w stanie wywnioskować z książeczek Izy, przyswajają treści w stylu: "jak bawić się misiem" czy "co można zrobić z piłką: kopnąć, rzucić, poturlać...". Z rzeczy nieksiążkowych natomiast, uczą się korzystania z kibelka, mycia rączek, parkowania rowerków, układania bucików równo na półeczce, czy chodzenia w prostym szeregu. No i oczywiście śpiewanie, tańczenie, malowanie i bawienie się. A zabawki mają tam na prawdę urocze.
Bobslej idzie zatem do przedszkola na zasadzie ciekawości rodziców i dostarczania im rozrywki. Chińskie przedszkole jawi się nam dosyć egzotycznie i bardzo śmieszy / cieszy nas jego struktura. Miejmy nadzieję, że ucieszy i Bobsleja i że nie będzie miała nam w przyszłości za złe, że robiliśmy na niej eksperymenty ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz