środa, 30 lipca 2014

Bobslej w przedszkolu?

Jesteśmy wersją rodziców super soft, jeśli chodzi o kształcenie naszego małego Bobsleja. Jak już wspominałam nie jeden raz, większość jego rówieśników ma już dokładnie zaplanowaną i opłaconą, za niemałe pieniądze, edukację. Dodatkowo, chodzą na języki, muzyki, matematyki i inne plastyki. Bobslej siłą rzeczy coś tam działa, bardziej chyba socjalnie niż edukacyjnie.

Jakiś czas temu jednak, widząc nasze super słodkie przedszkole osiedlowe, złożyliśmy tam podanie asekuracyjnie, gdybyśmy mieli mieszkać tutaj aż do wieku przedszkolnego naszego bobasa.

Dostaliśmy telefon i oto Bobslej ma już za sobą pierwszy w swym życiu egzamin: rozmowę kwalifikacyjną do przedszkola / żłobka. Wyglądało to następująco:
20-miesięczny Belard założył białą bluzeczkę i poszedł na własnych nogach do przedszkola. Na wejściu zamachał Hello i został poproszony o umycie rączek w jednym z ustawionych tam mini-kraników. Umył dumnie i podreptał do sali egzaminacyjnej. Po drodze chcąc jeszcze zasiąść ukradkiem przy jednym z super słodkich małych komputerków - nie wolno! Zasiadł więc przy stoliku egzaminacyjnym i otrzymał pudło z klockami do oswojenia się. Po paru minutach przyszły dwie przemiłe panie i rozpoczęły się zadania.
Przybić piątkę na przywitanie - zaliczone.
Odebrać telefon - zaliczone, chociaż Bobslej chciał dzwonić gdzieś dalej, ale nie ma tak, nie przyszedłeś się tu bawić Bobsleju, oddaj pani telefonik.
Ułożyć drewniane puzzle z kształtami - zaliczone, przy każdym puzelku okrzyk "tuuu".
Ułożyć piramidę z misia - zaliczone, chociaż głowę misia wolał sobie Bobslej zatrzymać do zabawy.
Nalewanie herbatki do filiżanek i wspólne picie z paniami - średnio, bo Bobslej nalewał koślawo i nie umiał zrobić Cheers na zdrowie.
Odkładanie zabawek do pudełka - nie wiem czy zaliczone, bo Bobslej owszem odkładał, ale wciągał za to inne.
Na koniec poprzybijał wszystkim piąteczki i dostał naklejkę pomarańczową gwiazdkę. Tata Bobsleja googlował potem nerwowo co to za ocena, w jakim systemie oceniania, wg jakiej skali...?Nie znalazłszy nic, rodzice Bobsleja musieli spędzić bezsenną noc w nerwach; czekając na wyniki egzaminu...

Dzisiaj z rana zadzwoniła pani z wynikami. Bobslej jest przyjęty. Zapraszają od grudnia, po skończeniu 2 roku. Więc dzisiaj kolejna bezsenna noc: trzeba podjąć decyzję: posłać czy nie posłać Bobsleja do przedszkola?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz