piątek, 9 maja 2014

Bobslej Transformer

Wczoraj Bobslej w Hong Kongu skończył półtora roku. Oznacza to, że jesteśmy już tutaj równe 7 miesięcy. Przyjechaliśmy z bobasem a teraz mamy dziecko.

Ostatni czas nie udzielam się blogowo za wiele, bo po pierwsze życie wśród Azjatów stało się na tyle normalne, że wiele rzeczy już nie dziwi i nie biegnę zdawać z nich sprawozdania.

Poza tym, energię pochłaniali mi ostatnio goście, deszcze z piorunami oraz właśnie transformacja Bobsleja bobasa na dziecko i proces uniezależniania.
Bobslej nie jest już ssakiem, a co więcej, karmi się samodzielnie łyżeczką. Zasypia sam. Wydala sam. Bawi się też sam. Sprawia wręcz często wrażenie outsidera gdzieś z boczku w kąciku. A gdy podejdzie ktoś większy i naciśnie na guziczek od zabawki to całe osiedle o tym wie. A gdy podejdzie ktoś mniejszy to zostaje odepchnięty i obdarzony uśmiechem pt. "nic ci przecież nie zrobiłam strasznego, jesteś fajny, ale idź stąd". A gdy na czas zauważy, że ktoś chce podejść, to zabawkę zasłania swym ciałem. Tak właśnie zmaga się trochę z funkcjonowaniem w międzynarodowej społeczności dzieci Hong Kongu. Zmaga się też ze zrozumiem gdzie jego miejsce w hierarchii domowej, wykazując zapędy na dyktatora: wołanie NieNieNie i energiczne kręcenie głową na Nie, oraz przytupywanie i pokazywanie palcem czego żąda. Jest nadal głupkowato uśmiechniętym dzieckiem, więc chyba mu tutaj dobrze.

A na poważniejsze tematy zdobędę się może niebawem. Pozdrawiam (w tonacji Krzysztofa Hołowczyca z automapy gps).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz